Nie było nowych wpisów bardzo długo. Nie wiem czy się z tego tłumaczyć, czy nie, bo niby tylko winni tak robią. W każdym razie, przez jakiś czas byłam poza kuchnią (konkretnie to w ukochanych Tatrach). Później robiłam zdjęcia wypiekom, które powstawały w moim domu, a te najzwyczajniej w świecie musiałam je usunąć, bo nie nadawały się do niczego. Chciałabym by treści tutaj prezentowane wyglądały chociaż odrobinę przyzwoicie, a że jestem beztalenciem jeśli chodzi o obsługę aparatu to sprawa jest trudna. By nie być gołosłowną, posłużę się przykładem tego wpisu: koleżanka pomagała mi obrobić zdjęcie, by jako tako nadawało się do pokazania. Co więcej, niedługo zaczną się studia, a to czas kiedy na pewno możliwości pieczenia będzie mniej, więc nie sądzę bym w niedalekiej przyszłości wypracowała sobie jakąś regularność prowadzenia bloga.
Do rzeczy.
Zbieram foremki do wykrawania ciasteczek, dlatego też wyszukuję i modyfikuję przepisy, które pozwalają na ich wykorzystanie. Najlepiej żeby ciasteczka dało się cienko rozwałkować, łatwo przenosić na blachę, a także dobrze by było, gdyby dało się je ciasno układać obok siebie. Oczywiście przy tym mają być smaczne. Te cudeńka poniżej spełniają wszystkie warunki: kruche, mocno waniliowe i przede wszystkim pełnoziarniste, a przepis jest prostszy niż prosty.
Składniki (na ok. 70 sztuk):
200g miękkiego masła
15g cukru z prawdziwą wanilią
łyżeczka ekstraktu waniliowego (można pominąć)
120g cukru
1 żółtko
120 gramów pełnoziarnistej mąki pszennej
150 gramów mąki pszennej
szczypta soli
Masło ucieramy z cukrami oraz ekstraktem, łączymy z masą żółtko. Następnie dodajemy mąki i sól. Wyrabiamy gładkie ciasto, które rozwałkowujemy na podsypanej mąką stolnicy (warto na wszelki wypadek obsypać też wałek) na grubość około 2-4 mm. Wykrawamy dowolne kształty, które układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na około 10 minut lub do czasu, gdy zaczną się rumienić.