Sezam. Jedna z najstarszych roślin oleistych uprawianych na świecie. Oryginalnie pochodzi podobno z Środkowej Afryki, choć mój był z Piotra i Pawła. Po raz pierwszy wspomniano o nim w Babilonie pisząc, że jest przyprawą bogów. Coś w tym musi być, skoro to główny składnik chałwy, a tę musiał wymyślić ktoś Bogu bliski, bo jej smak jest boski. Włożenie ręki do korca pełnego sezamu i jej powolne wyciągnięcie - jedna z tych małych radości w ciągu dnia. Oczywiście, o ile w Polsce znajdziecie gdzieś korzec sezamu.
Kardamon. Pierwszy raz usłyszałam o nim, gdy bohater pewnej chińskiej bajki śpiewał piosenkę o doprawianiu curry (curry wg tych wskazówek też obiecuję opisać), cóż, nie było to specjalnie dawno. Większość kardamonu obecnie pochodzi z Ameryki Środkowej. Dopiero kilka miesięcy temu odkryłam jak bardzo lubię jego korzenny aromat, a także to, że wkładanie nosa do słoiczka pełnego kardamonu też jest w tym dobrym sposobem na małą radość.
Cynamon. Suszona kora młodych pędów cynamonowca. Z Azji. Ścieranie go na maluteńkiej tareczce powoduje poczucie bycia Panem i Władcą Smaków.
Wanilia. Podobno jej nazwa znaczy "mały strączek". Do Europy przywieziona przez konkwistadorów z Ameryki Południowej. Aztecy dorzucali ją do czekolady. Dodawanie do wszelkich wyrobów cukierniczych jej ekstraktu sprawia, że Twórcy wydaje się, że posiada Wszechsmak w Płynie.
I jeszcze lepienie kulek z ciasta i wykładanie ich na blasze - najbardziej uspokajająca czynność świata.
Składniki (ok. 70 maleńkich ciastek):
2 szklanki sezamu z trzema łyżkami oleju
- przerobione blenderem na pastę (tahini)
- przerobione blenderem na pastę (tahini)
3 szklanki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3/4 szklanki cukru pudru
250 gramów miękkiego masła
po pół łyżeczki cynamonu, kardamonu
łyżka ekstraktu z wanilii
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.
Wymieszałam ze sobą suche składniki, w drugiej misce połączyłam masło z tahini, dolałam łyżkę ekstraktu. Stopniowo dodawałam suche do 'mokrych' aż powstało dające się formować elastyczne ciasto. Wyobrażając sobie, że jestem na dworze Sulejmana Wspaniałego, a za oknem zamiast upałów mogę czuć bryzę z nad Bosforu, lepiłam Eleganckie Kulki (wielkości małego orzecha włoskiego) i układałam równo na blasze w znacznych odstępach. Włożyłam do piekarnika na ok. 15 minut. Po wyjęciu dałam im chwilę odpocząć (są okrutnie miękkie najpierw), a później podważając nożem przewróciłam na drugą stronę i studziłam odwrócone do góry nogami.
Niestety nie wiem ile się przechowują, bo zniknęły zbyt szybko.
WOW :)
OdpowiedzUsuń